poniedziałek, 18 kwietnia 2022

Nie żyje Andrzej Korzyński

Nie żyje Andrzej Korzyński słynny kompozytor, twórca muzyki filmowej, aranżer, pianista. Miał 82 lata



 


Nie żyje Andrzej Korzyński - kompozytor, aranżer, pianista oraz znany autor muzyki filmowej i rozrywkowej. Miał 82 lata - informuje Polskie Radio 24.
Andrzej Korzyński stworzył muzykę do wielu polskich filmów, między innymi do "Wszystko na sprzedaż", "Człowiek z marmuru", "Polowanie na muchy" "Na srebrnym globie", "Akademia pana Kleksa" czy "Wielki Szu".

Ponadto był kompozytorem wielu popularnych przebojów, między innymi "Żółte kalendarze", "Do łezki łezka" oraz repertuaru Franka Kimono. Był pionierem elektronicznego popu, a w latach 90. otarł się nawet o muzykę chodnikową jako autor tekstu "Mydełka Fa".
W 1964 roku ukończył stołeczną PWSM w klasie kompozycji. W latach 1965-1973 był kierownikiem Radiowego Studia "Rytm". Jest autorem utworów instrumentalnych, muzyki baletowej, rozrywkowej, teatralnej, radiowej, telewizyjnej i filmowej. Skomponował muzykę do ponad 80 filmów. Trzykrotnie został laureatem plebiscytów na radiową piosenkę roku (1965, 66, 74). Wiele jego kompozycji zyskało ogromną popularność, np. "Żółte kalendarze" (wykonawca P. Szczepanik), "Motylem jestem" (wykonawca I. Jarocka).
Artysta pracował m.in. w Paryżu, Berlinie czy Moskwie. - To samo wyszło - mówił. - Byłem uniwersalny i miałem łatwość, czego dotknąłem, robiłem bez wysiłku - wskazywał. 

Smutno bardzo się zrobiło... uwielbiam jego muzykę, piosenki, a do moich ulubionych należą:


Niesamowita piosenka! Całe dzieciństwo zawarte w niecałych 4 minutach. Cholera ... ten bas płynie jak rzeka .. po prostu bajka ... Utwór genialny, głos Sośnickiej anielski, aranż w przepiękny, linia basu przecudna!! Na basie pan Arkadiusz Żak.

 

 
 "Bossa Nova" Ewa Wanat z Novi Singers (Polowanie na muchy Andrzeja Wajdy) 1969 Zawsze mam ciary gdy tego słucham, niesamowity utwór, wokaliza Ewy Wanat boska! Cała muzyka Korzyńskiego z tego film fantastyczna!

 



 
"Motylem jestem" - śpiewa niesamowita Irena Jarocka. Dla mnie ta piosenka, to taka do machania nogami, bardzo pozytywna, melodyjna, z fajnym tekstem i przepięknie zaśpiewana przez cudowną Irenę Jarocką! Ach kiedyś to były piosenki!!!! Utwór pochodzi z filmu "Motylem jestem, czyli romans 40 latka." Jerzego Gruzy

 

środa, 6 kwietnia 2022

W naszym świecie trzeba walczyć

 

Krystyna Zachwatowicz-Wajdowa – rocznik 1930, członkini Szarych Szeregów, sanitariuszka i łączniczka w powstaniu warszawskim – o wojnie w Ukrainie

(…) Pamiętam początek II wojny bardzo dobrze. Miałam dziewięć lat. Byliśmy w sierpniu na wakacjach nad Bałtykiem, w naszym domku w Jastrzębiej Górze. Normalne wakacje. Mówiło się, że może będzie wojna, ale jednak 1 września był ciosem. I nie pamiętam wcześniej atmosfery strachu, niepokoju…Może rodzice przy dziecku nie rozmawiali o tym? Ale to był jednak cios. Pamiętam głównie syreny, bo zaczęły się od razu naloty. Wyły syreny. Ciągle wyły syreny…
(…) To jest bardzo dziwne. Usiłowałam sobie niedawno przypomnieć, czy ja się w ogóle bałam. Bo „niebanie się” jest dowodem jednak jakiejś głupoty. Ale ja się nie bałam. Tak samo nie pamiętam uczucia strachu w powstaniu. A miałam czternaście lat, więc nie byłam już dzieckiem.
(…) A jak Pani widzi sceny z Charkowa…
… to jest Warszawa właśnie. Można to porównać. Niemcy bombardowali miasto tak samo w 1939 roku. Nie obiekty wojskowe, tylko miasto. Potem tak samo podczas powstania w 1944 roku. No i nie ma porównania tamtego uzbrojenia z bronią współczesną. Na przykład w czasie powstania Niemcy mieli działo, które stało pod Warszawą i z niego wyrzucali co siedem minut jeden pocisk. Taki pocisk mógł od razu zburzyć pięciopiętrową kamienicę. Tylko że jak uderzyli, to wiadomo było, że dopiero za siedem minut będzie następny strzał. Siedem minut spokoju… Niedużo, ale zawsze można było gdzieś przebiec. Teraz takich sytuacji chyba nie ma…
(…) Czy nie boi się Pani, że przyjdzie Pani doświadczyć raz jeszcze wojny?
Ja się jakoś nawet wtedy nie bałam. Strach to podobno takie uczucie, że ma się ściśnięty żołądek. Nigdy tego nie doznałam. Teraz więc też się nie boję. Obawiam się tylko naszych zachowań. Szybko okaże się choćby, jak wygląda ta nasza szlachetność. Mam nadzieję, że to się nie skończy na przekonaniu, iż za pomoc należy się zapłata. Jakoś nie wierzę w to wzmożenie moralne Polaków. Myślę, że to raczej chwilowa egzaltacja. Dopiero za jakiś czas zobaczymy, co z tego zostanie. Mam jednak nadzieję, że coś zostanie. I że Ukraina będzie wolna.

Całość rewelacyjnego wywiadu Witolda Beresia i Krzysztofa Burnetki w miesięczniku „Kraków i Świat”:  KLIK

Zdjęcie: Grzegorz Kozakiewicz

Gil ptak taki

 W ten poniedziałek było słonecznie, ale mroźno, no mamy w końcu zimę! Pięknie było, szłam sobie do pracy i cykałam aparatem w telefonie zim...