Maria Nurowska-"Wariatka z Komańczy"
" Wszystko w moim życiu było jakby w zastępstwie. Czułam się zastępczą żoną, bo nie mogłam oddać się w pełni swojemu mężowi, zastępczą matką, bo wychowywałam nie swoje dziecko, zastępczą kochanką, bo godziłam się na miłość, przy której mogłam się ogrzać, ale żadnego pożaru nie było...."
Jak zwykle w przypadku powieści pisanych przez Marię Nurowską "Wariatkę..." czytało się przynajmniej dla mnie błyskawicznie, trudno mi było oderwać się od lektury. Z każdą kartką powieści czekałam co dalej, co dalej. Po raz kolejny pani Nurowska mnie nie zawiodła, jej książki czytam jednym tchem, mimo, że często stosuje podobne schematy i tak uwielbiam. "Wariatka..." to opowieść o Marcie Kohn, artystce, kobiecie z pasją. Marta kocha zwierzęta ponad wszystko i jest w stanie oddać za nie wolność, a nawet życie. To kobieta silna, niezależna, mądra, wrażliwa i ekscentryczna, przez jednych uwielbiana, a przez innych postrzegana jako dziwaczka i wariatka, bo bardziej kocha zwierzęta niż ludzi. Nie miała łatwego życia, co odbiło się na jej osobowości, przez co też zamyka się jak by w skorupie... Ma ona siostrę bliźniaczkę Ewę też malarkę, choć mniej zdolną niż Marta. Siostry żyją w konflikcie, wywołanym przez Ewę. Obie kobiety miały trudne dzieciństwo, po śmierci ojca matka przepuszcza cały majątek i musi przeprowadzić się z córkami do małego mieszkania. Justyna, bo często Marta mówi o niej po imieniu, lubiła towarzystwo mężczyzn, była też skłonna do libacji. Gdy na jaw wyszło, że molestował je jeden z towarzyszy matki, trafiają do domu dziecka, a matce odebrane zostają prawa rodzicielskie. Na studiach Marta poznaje Bogdana, za którego po jakimś czasie wychodzi za mąż, nie jest to jednak wielka miłość. Dostaje ona też stypendium i wyjeżdża do Paryża, mąż na nią czeka. Po powrocie okazuje się, że Janusz ma dziecko z inną kobietą... Po dalszych perypetiach życiowych główna bohaterka pakuję swoje rzeczy i wyjeżdża w odwiedziny do Zuzanny opiekunki z domu dziecka, którą po latach przypadkowo spotyka na ulicy. Chwilowy urlop okazał się porzuceniem życia w Warszawie na rzecz Komańczy. Marta staje się silną, niezależną kobietą, która nie potrzebuje przyjaciół, rodziny, mężczyzn. Dużo pali i zdarza jej się nadużywać alkoholu. Mimo to nawiązuje znajomość z jednym z architektów pracujących nad renowacją miejscowej cerkwi. Jean jest Francuzem o kilka lat młodszym od Marty, nie zraża się jej specyficznym stylem bycia, nie nuży go wyraźna niechęć z jaką traktuje ona poważne związki i po długim czasie prób i odepchnięć zostają małżeństwem. Jako małżeństwo wyjeżdżają do Lwowa, gdzie Jean ma nadzorować prace nad budową kościoła. Przez przypadek Marta zostaje uwięziona w strefie wojny w Ługańsku. Jest to czas na przemyślenia na spowiedź samej przed sobą...Tam też zakochuje się bez pamięć w Aleksym wojskowym silnym mężczyźnie i przeciwieństwie swoich dwóch mężów.
"Wariatka z Komańczy" to książka o tym, że na nic w życiu nie jest za późno, ani na zmianę swojego miejsca na ziemi, ani na miłość, która może zaskoczyć w najbardziej nieoczekiwanym momencie. Jak zwykle bohaterki Marii Nurowskiej mają problemy z emocjami, miłością i adaptacją w społeczeństwie. Tak jest też z Martą. Powieści Marii Nurowskiej posiadają w sobie coś niesamowitego i magicznego zarazem - zaczynam czytać i przepadam, chciało by się, aby się nie kończyły, a nawet by je zekranizowano.
Na zakończenie dodam, że książkę czytałam w pociągu z Krakowa do Olsztyna i na końcu się popłakałam. Dobrze, że miałam maseczkę na twarzy i było mało ludzi w przedziale, to nie było tak widać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad...