Mój urlop niestety się kończy, od poniedziałku do pracy, no cóż pracować trzeba. Jak co roku odwiedziłam ukochany Kraków. Kocham to miasto, krakowską starówkę, zawsze odkrywam w tym mieście coś nowego. Kiedyś z moją koleżanką się śmiałyśmy, że jak będziemy na emeryturze, to ona przeniesie się do Gdańska (kocha morze), a ja właśnie do Krakowa. To się pewnie nie spełni, ale pomarzyć zawsze można... Kraków, zabytki, uliczki, kamienice, Piwnica pod Baranami. W Krakowie czuję, że żyję, zapominam o wszystkim i tak po prostu jestem szczęśliwa. I tu są groby moich ukochanych artystów mistrza Andrzeja Wajdy i ukochanego wokalisty Zbigniewa Wodeckiego! Obowiązkowo zapalam im świeczki na grobach, Andrzejowi Wajdzie na cmentarzu Salwatorskim, Zbyszkowi Wodeckiemu na Rakowickim. W Krakowie spotkałam też Annę Dymną i Andrzeja Seweryna. Z Krakowa pojechałam do Torunia, tam umówiłam się z przyjaciółką, która kiedyś mieszkała w tym mieście i się jeździło do niej na imprezy. Niezapomniane czasy, człowiek był młody, starówka nocą i toruńskie lokale jest co wspominać. Toruń słynie z pierników, Kopernika i ma malowniczą starówkę. No i pyszne piwo piernikowe Jan Olbracht w Browar Staromiejski Nie masowa produkcja, tylko piwo rzemieślnicze przepyszne. Dla lubiących zwiedzanie Żywe Muzeum Piernika, gdzie w magiczny sposób można przenieść się do średniowiecza i dowiedzieć się, co było potrzebne do wypiekania pierników i jak się je robiło. To na pierwszym piętrze, natomiast drugie piętro przenosi nas do początku dwudziestego wieku, gdzie widzimy manufakturę, którą zarządzało rodzeństwo Rabiańskich. Wspaniała lekcja historii podana dla dużych i małych z humorem, no i fajna zabawa przy robieniu i zdobieniu pierników. Moje wyszły całkiem nieźle, zresztą mam certyfikaty! Żal było wracać do domu z tak magicznego miejsca, jakim jest Toruń!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw po sobie ślad...