sobota, 6 czerwca 2020

Ostatni dzień lata czyli małe pieniądze wielki film...





 "Ostatni dzień lata" pierwszy i bardzo kameralny film w reżyserii Tadeusza Konwickiego, on również napisał scenariusz. Natomiast świetne zdjęcia są autorstwa Jana Laskowskiego, który w cudowny sposób uchwycił, piękno nadmorskiego krajobrazu i wydm. W rolach głównych zagrali bardzo dobrze Irena Laskowska (Ona)
siostra operatora i Jan Machulski (On) wtedy początkujący z niewielkim dorobkiem aktor. To niezaprzeczalne atuty tego dzieła, dodam, że film jest czarno-biały.
Jest to w zasadzie rozbudowana etiuda na temat „Dwoje ludzi na plaży”. Poszczególne sceny łączą się poetycko ogniwem powolnych ujęć, jednostajnego szumu fal i nadmorskiego wiatru... Wyczuwa się tutaj ostatnie promienie słońca, ale i chłód nadchodzącej jesieni. Doznaje się też upływ czasu, samotność oraz wielkiej pustki. Jak gdyby dwoje bohaterów było ostatnimi ludźmi na ziemi, jedynymi mieszkańcami planety, w której nie ma nic oprócz  bezkresnego morza i nieskończonych wydm... W tej chwili więc ich relacja opiera się na dziwnej, przekornej grze, fascynacji, a przede wszystkim lęku. Jak otworzyć serce, by nie zostać zranionym? Czy jest możliwa akceptacja i zrozumienie ze strony drugiej osoby? Czy słowa pomagają w komunikacji, czy tylko ją komplikują? Ile szans trzeba zmarnować, by uchwycić choć jedną?...
Bardzo poruszający film, rozdrapujący niezagojone rany w sercu. Minimalizm i subtelność kontrastują tu z głębią i bogactwem interpretacji jakie nam gwarantuje. Wojna w filmie jest jedynie małą sugestią - nad głowami bohaterów co jakiś czas przelatują bojowe samoloty. Doskonale przemyślana prosta konstrukcja i symbolika. Wiele niedomówień...

Co do budżetu to mówiono, że film kosztował tyle ile jeden wystrzał z czołgu w filmie "Kanał" Andrzeja Wajdy. Podobno podczas tego wystrzału wszystkie szyby w pobliskich kamienicach wyleciały z okien, więc film kosztował tyle ile wstawienie nowych szyb.
 Operatorem był brat Laskowskiej, a drugi  z braci kierownikiem planu. Machulski zagrał za darmo, film zrobił Konwicki, który po za ogromną pasją z jaką opowiadał o filmach, nie znał się na reżyserowaniu, bo był pisarzem dość już znanym w tych czasach i zaprzyjaźnionym z Ireną Laskowską i jej mężem. To jej brat pomocnik operatora, a tu w tym filmie operator słuchając jak ciekawie i z pasją Konwicki opowiada o filmie, podsunął mu myśl, by sam spróbował coś wyreżyserować. Konwicki powiedział, że na film potrzeba dużego nakładu pieniędzy, a tamten mu odpowiedział, to napisz sam scenariusz i dla dwóch aktorów, no i Konwicki tak zrobił. No mniej więcej tak to było...
 Sama Laskowska nie lubiła oglądać tego filmu, miała jakiś dystans do granej przez siebie postaci. Jak twórcy zrobili kolaudację w Ministerstwie Kultury, Konwicki chciał uciec, wyleciał w czasie jakiś wypowiedzi podczas projekcji, nie wytrzymał uwag filmowców i urzędników. Jan Laskowski na siłę wciągnął go do sali projekcyjnej i zaczęła się okropna krytyka filmu, że straszne nudny, po cholerę takie filmy, na co się wydaje pieniądze, ale podniósł się dyrektor filmu polskiego i powiedział wam się nie podoba, a ja ten film kupuję i film zdobył  główną nagrodę w dziedzinie filmów eksperymentalnych w roku 1958 na festiwalu w Wenecji . To była w ogóle pierwsza nagroda dla polskiego filmu, o czym Konwicki nie chciał wspominać. 

"Ostatni dzień lata" w roku 1958 był filmem niebywale nowatorskim jak na tamte czasy i kino polskie, powstał jeszcze przed francuską Nową Falą, która przedstawiła i ugruntowała motywy zastosowane przez Konwickiego.  Film został zrobiony niemalże w warunkach amatorskich przez grono przyjaciół, co dodaje mu wymiaru egzystencjalnego, prawdy.

 Tak niewiele jest produkcji, które w sposób autentyczny i surowy przedstawiają stan w jakim znajduje się człowiek.
 A jeżeli przez godzinę film, w którym występuje tylko dwójka aktorów nie nudzi, oznacza że jest to dobre kino.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Zostaw po sobie ślad...

Wczoraj Tadeusz Woźniak, dziś Jerzy Stuhr..

    Poznałam obu panów, pana Wożniaka podczas Ogólnopolskich Spotkani Młodych Autorów i Kompozytorów Smak Myśliborzu w 2004, a pana Stuhra d...